Indyki zakażone ptasią grypą zostały sprzedane za granice. Najnowsze ustalenia służb wskazują, że mięso trafiło najprawdopodobniej do Francji i Włoch. W sprawę zamieszany jest m.in. lekarz weterynarii.
Chodzi o chore ptaki z fermy w Golicach Kolonii (woj. mazowieckie, gm. Siedlce)
- Surowe mięso z chorych indyków najpierw trafiło do województwa wielkopolskiego. Tam przygotowano je na kebaby. Mrożony kebab wyjechał z województwa wielkopolskiego w ilości około 4 tys. kilogramów - wyjaśnia wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Jakubczak.
Mięso, zdaniem Pawła Jakubczaka, nie stanowi zagrożenia jednak cała partia ma zostać zutylizowana.
- Produkt jest już po tylu obróbkach, jak peklowanie czy przyprawianie. Stosowanie tylu rodzajów mieszanek przyprawowo-konserwujących wyklucza żywotność tego wirusa - dodaje wojewódzki lekarz weterynarii.
Zamieszany w sprawę sprzedaży indyków zakażonych ptasią grypą jest jeden z weterynarzy.
- Powiatowy lekarz weterynarii poinformował, że weterynarz dopuścił się wykroczenia, bo nie zgłosił nikomu podejrzenia wystąpienia ogniska ptasiej grypy. Jeżeli chodzi o to wykroczenie, co do którego zawiadomienie zostało złożone, zagrożone jest karą aresztu, ograniczenia wolności, grzywny - tłumaczy dla Radia dla Ciebie prokurator rejonowa Katarzyna Wąsak.
Jak wynika z zawiadomienia, weterynarz mógł także wydawać dokumenty poświadczające nieprawdę.
Lekarz poniósł już pierwsze konsekwencje zawodowe - nie może wystawiać świadectw zdrowia dla drobiu.
- Nie dopełnił swojego obowiązku. Ponieważ było wstawionych 30 tys. sztuk drobiu do gospodarstwa, a do ubojni wyjechało 16 tys. Lekarz, który wystawia takie świadectwo, powinien się zastanowić, gdzie jest reszta - mówi dla RdC powiatowa lekarz weterynarii w Siedlcach Ewa Kunaszyk.
Za poświadczenie nieprawdy grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz